Gratislavia: wrażenia i słów kilka o nowościach.
- Jacek Wildbret-Tuszyński
- 6 kwi 2017
- 4 minut(y) czytania

W dniach 1-2 kwietnia odbył się festiwal gier planszowych Gratislavia. Tradycyjnie swoje gościnne progi udostępniła Politechnika Wrocławska, a organizator -Stowarzyszenie Klub Koloseum stanęło na wysokości zadania, choć piękna słoneczna i niemal upalna pogoda nie sprzyja zasadniczo tego typu eventom, to fani gier bez prądu również nie zawiedli. Według szacunków na festiwalu pojawiło się grubo ponad 1000 zainteresowanych.
Wystawców było sporo, wśród nich: Imagine Realm, Granna, Hobbity, Sklep Bolter i Stowarzyszenie Twierdza Wrocław, G3, Lacerta, Vertima, Albi, Egmont, Portal, Rebel, Nasza Księgarnia.
Było w czym wybierać, gdyż liczba tytułów była całkiem pokaźna. Oczywiście każdy uczestnik mógł skorzystać z pomocy wolontariuszy oraz wydawców, aby nauczyć się zasad gier, wypróbować je, wypożyczyć jeden z kilkuset dostępnych tytułów, a przede wszystkim przetestować nowości.
Z wielką ochotą zabrałem się do tej ostatniej czynności. Z racji ograniczonego czasu nie udało mi się "dopchać" do wszystkich gier z jakimi miałem ochotę się zapoznać, niemniej jednak część z nich wypróbowałem i z miłą chęcią podzielę się pierwszymi wrażeniami.
Na pierwszy ogień poszły dwie gry, które recenzowali moi redakcyjni koledzy: Mr. Jack. London i Haru Ichiban. Jeśli chodzi o tę pierwszą grę, muszę przyznać, że to całkiem interesujący tytuł dwuosobowy. Gracze wcielają się w mordercę i detektywa. Gra utrzymana jest w klimacie XIX wiecznego Londynu. Postaci nawiązują do opowiadań o Sherloku Holmsie. W trakcie 8 rund jeden z graczy, będący detektywem, powinien na skutek różnych podejmowanych działań wydedukować kto jest mordercą. Musi to zrobić zanim ten drugi zdoła zbiec. Grało mi się bardzo dobrze i pomimo, że przegrałem (byłem detektywem), moje wrażenia z rozgrywki są bardzo pozytywne. Zasady nie są trudne do przyswojenia, natomiast wysiłek intelektualny zachęcił mnie do kolejnej gry logicznej.
Haru Ichiban, to także dwuosobowa gra, o całkiem prostych zasadach, w której gracze przeistaczają się w japońskich ogrodników. Zadanie jest proste- wypełnić staw liliami, tak by tworzyły określone wzory. Sama gra zajmuje niewiele miejsca, co jest dużym plusem, rozgrywka jest bardziej matematyczna niż klimatyczna, ale same grafiki robią bardzo przyjemne wrażenie. Uważam, że Haru Ichiban ma ogromny potencjał turniejowy. Jedyna rzecz, która nie przypadła mi do gustu, to wspomniana w naszej recenzji kwestia "kumkania" w przypadku zagrywania tokenów z żabami. Każdy jednak ma inny gust.

Po tej ciekawej grze, postanowiłem nieco odpocząć od wysiłku intelektualnego i odpłynąć od stołów Hobbitów w kierunku przystani Lucrum Games.
Prosta gra zręcznościowa: Motylki, tak mogło by się wydawać, ale jeśli tylko ma się nieco gorszy refleks lub spostrzegawczość, nie jest już ona tak łatwa. Jedno jest pewne, to bardzo kolorowa zabawka dla młodszych i starszych, która może dostarczyć wiele wrażeń, o czym świadczyły dochodzące z różnych stron sali okrzyki radości tudzież zawodu. W skrócie: zagrywamy karty, które pokazują jakiego koloru motylki powinniśmy odnaleźć. Motylki to sprytna układanka, kto pierwszy odnajdzie motylka jaki widnieje na karcie zdobywa punkty.

Emocji było tak dużo, że postanowiłem przejść się między stołami i poobserwować jakie gry mają największe wzięcie. Na chwilę przyłączyłem się do strefy Portalu, aby zagrać w Obóz Ninja... wygrałem z przesympatyczną koleżanką, ale było to trochę nie fair z mojej strony, ponieważ tę grą doskonale znam. Testowałem ją w trakcie pisania recenzji dla Serwisu Board Times. Gra jest rewelacyjna, ma bardzo fajne grafiki, ciekawą mechanikę związaną z budową planszy z kart (za każdym razem innej), a do tego meeple to majstersztyk. Mają pozycje związane ze wschodnimi sztukami walki. Gra polega na zagrywaniu kart, które dają możliwość określonych ruchów meeplami. Każda karta z której wyruszyliśmy staje się naszą własnością, i daje nam punkty, lub je odejmuje, jeśli to akurat pułapka. Każda tura jest coraz trudniejsza, ponieważ wyczerpują się pola na naszej "planszy". Polecam, zabawy jest bardzo dużo.
Już na samym początku festiwalu w oczy rzuciła mi się plansza przedstawiająca mapę świata. Kiedy tylko miejsce przy stoliku na chwilę się zwolniło, postanowiłem zapoznać się z tym tytułem. Wyścig Odkrywców Imagine Realm, a w zasadzie jego prototyp, okazał się bardzo wciągającą przygodówką.

Jarek Biliński, twórca gry, bardzo szybko wprowadził mnie w zasady a następnie rozegraliśmy emocjonującą partyjkę. Choć gra nie jest jeszcze w pełni gotowa, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, w związku z czym już niebawem podzielę się z wami szczegółami dotyczącymi zbliżającej się kampanii na wspieram.to. W dużym skrócie: gracze wcielają się w odkrywców z początku XX wieku i podążają przeróżnymi szlakami, niczym najwytrawniejsi podróżnicy, poszukując nieznanych skarbów cywilizacji. Gra jest pełna ciekawych zwrotów akcji, a nasz każdy krok zależeć będzie od licznych decyzji, które będziemy musieli podejmować w trakcie podróży. Mamy tutaj także nieco losowości. Dwudziestościenna kość chyba mnie pokochała, ponieważ udało mi się rozłożyć Jarka na łopatki. Imagine Realms z okazji zbliżającej się kampanii szykuje dla wspierających kilka ciekawych niespodzianek.
Wyruszyłem w kolejną podróż, ponownie w kierunku przystani Lucrum, po drodze jednak obserwując grających w Wielką Ucieczkę Wydawnictwa Nasza Księgarnia. z racji sporej kolejki nie było mi dane rozegrać partyjki, ale tytuł zapowiada się bardzo ciekawie. Niebawem na Naszej stronie będziecie mieli okazję zapoznać się z wrażeniami oraz recenzją tej świetnie zapowiadającej się gry.
Guildhall (Najemnicy), to tytuł w który szalenie chciałem zagrać na festiwalu. Udało się, Tomek Międzik objaśnił mi zasady, po czym rozegrałem bardzo udaną partyjkę. Niestety nie dane mi było wygrać. Taktyka współgracza okazała się lepsza od mojej. Gra przypomina nieco Legends of Labyrinth, ale ma zupełnie inny system zbierania drużyny, w tym wypadku Gildii. Mechanika pozwala na dość sporą decyzyjność, mimo bardzo losowego dociągania kart. Sama zaś gra jest pełna negatywnej interakcji, a ilość możliwych kombosów jakie można uzbierać zachęca do obmyślania coraz to nowych strategii. Nie mogę się doczekać premiery, aby zapoznać się głębiej z tytułem.
W trakcie rozgrywki, rzuciła mi się w oczy kolejna gra, która będzie miała premierę w tym miesiącu: Gorączka Podziemnej Mocy. nie omieszkałem zatem dołączyć do stolika i sprawdzić, czy jednak odpowiednia otoczka gry w której potrzebny jest spory refleks, zachęci mnie do tego typu tytułów. Zasady są banalne. Gracze wybierają postać która musi uzbierać odpowiednie symbole, aby na końcu stawić czoła jednemu z dwóch potężnych potworów. W każdej turze trzeba jak najszybciej zabrać kartę, wzmacniającą naszego bohatera, trzeba jednak bardzo uważać, gdyż pomyłka będzie kosztowała utratę punktów. Karty zagrywane na stole przedstawiają określone symbole, które można zabrać jedynie wtedy, gdy są zgodne z tym, co już do tej pory udało nam się skolekcjonować. Rozgrywka jest ciekawa i pełna emocji.
Festiwal uważam za bardzo udany. Atmosfera, organizacja, wystawcy - wszystko było na najwyższym poziomie. Z niecierpliwością czekam na kolejną edycję. Być może uda się spotkać, jeśli ktoś z was również planuje wybrać się jesienią na Gratislavię.
Ostatnie posty
Zobacz wszystkieDrodzy czytelnicy, całkiem niedawno w ramach konkursu pytaliśmy Was o najlepiej i najgorzej odebrane przez Was recenzje na naszym blogu....
Kommentare