top of page

Bankrut, jak zostać geniuszem handlu. Recenzja


"Moist zanotował w pamięci: koperty z kartką papieru wewnątrz i naklejonym od razu znaczkiem. Błyskawiczny Zestaw Listowy, wystarczy dodać atrament... To ważna zasada w każdej grze: trzeba jak najbardziej ułatwić ludziom oddawanie pieniędzy."


Piekło pocztowe, Terry Pratchett


"Na początku nigdy nie rozmawiamy o cenie - oznajmiła. - Może być znacznie wyższa niż to, co jesteś gotów zapłacić. Wówczas odszedłbyś i oboje bylibyśmy biedniejsi. Najpierw porozmawiajmy o towarze."


Gwiezdny pył, Neil Gaiman


Jakiś czas temu, podczas recenzji gry Zero, rozważałam rozwój kariery, najsłynniejszego doktora matematyki, Reinera Knizi. Dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia znów mam okazje zmierzyć się z jego kolejną grą, w której połączono zbieranie setów. Handel i negocjacje, a to wszystko w czasie rzeczywistym! Bankrut, będący reedycją gry z 2002 roku, pozwala nam dostrzec, że matematyka może iść w parze ze spostrzegawczością. Czy jednak takie połączenie jest w stanie przykuć nas do stołu na dłużej?



Estetyka targowiska


Małe pudełko Bankruta możemy zabrać ze sobą wszędzie bez narażania się na ból pleców. Jest na tyle solidne, że nie musimy obawiać się wrzucenia go do plecaka, a dostatecznie grube karty wytrzymają wiele rozgrywek na świeżym powietrzu, w szkole, w pracy i gdzie tylko nam się zamarzy. Duże ilustracje ułatwiają orientowanie się podczas rozgrywki, które towary dadzą nam najwięcej punktów zwycięstwa oraz jaki doprowadzi nas do ruiny. Zmiana szaty graficznej zdecydowanie wyszła temu tytułowi na dobre. Należy jednak zdecydowanie pochwalić Naszą Księgarnie za całokształt wydania.


Niewielkie gry nie zawsze spotykają się z należytą troską wydawców. Tutaj nawet wypraska jest skonstruowana w taki sposób, że karty nie będą latać na wszystkie strony w trakcie przenoszenia gry. Jednakże największy uśmiech na mojej twarzy wywołały dodatki, stanowiące wspaniały przykład dbania o potrzeby klienta. Sama nie przypuszczałam, że dodatnie ołówka do liczenia punktów oraz woreczka strunowego na karty może sprawić mi tyle radości. Tego nie zrozumie nikt, jeśli sam niefortunnym ruchem nie wysypał elementów z pudełka lub nie szukał nerwowo przez 20 minut ołówka, aby zapisać zdobyte punkty (czy was też boli serce, gdy ktoś bazgra po dodanym do gry notatniku długopisem?). I to jeszcze nie jest wszystko! W środku znajdziemy jeszcze naklejkę, dzięki której podpiszemy nasz egzemplarz Bankruta, oraz kartę Megamocy. Możemy jej użyć do rozgrywki w inne tytuły. Niby są to bardzo małe rzeczy, ale powodują szeroki uśmiech na mojej twarzy.



Instrukcja jest klarowna oraz została napisana z dbałością o nasz język ojczysty. Świetnie, że najważniejsze informacje zostały pogrubione oraz opatrzone odpowiednim kolorem. Umieszczenie komiksowych dymków, w niektórych przykładach, pozwala wczuć się w odgrywanie sędziwej matrony lub wąsatego kupca, walczących o jak najlepszy zarobek na targowisku.



Jak zarobić?


Wcielamy się w kupców handlujących na targu. Wśród ogólnego gwaru staramy się zdobyć jak najwięcej kart danego rodzaju. Zdobywamy punkty, jeśli posiadamy ponad połowę kart danego towaru. Niestety, za jeden z towarów będą przyznawane ujemne punkty, które często prowadzą do tytułowego bankructwa.


Rozgrywka trwa tyle rund, ile osób bierze udział w grze. Pierwszym graczem zostaje osoba, która była ostatnio na targu (lub najstarszy gracz). Dalsze rundy będą rozpoczynać kolejni gracze, zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara.


Gracz rozpoczynający rundę tasuje karty i kładzie jedną z nich zakrytą na środku stołu. Pozostałe karty rozdaje graczom w zależności od liczby osób biorących udział w rozgrywce. Następnie rozpoczynający grę odwraca kartę leżącą na środku stołu, co oznacza początek parti. Ponadto odkryta właśnie karta informuje wszystkich za jaki towar będą przyznawane ujemne punkty na koniec gry.


Wszyscy gracze rozgrywają swoje tury jednocześnie. W dowolnym momencie, w dowolnej kolejności i dowolną ilość razy mogą oni:

wymienić karty między sobą – głośno informujemy, jakiego towaru potrzebujemy i co oferujemy w zamian. Możemy wymienić więcej niż jedną kartę oraz oddać karty za darmo pod warunkiem, że druga strona zgodzi się je przyjąć. Po ustaleniu warunków wymiany od razu przekazujemy sobie karty.

wymienić kartę leżącą na środku stołu – gracz zabiera kartę ze stołu i w jej miejsce wykłada jedną ze swoich kart.


Kiedy wszystkie karty trzymane przez gracza będą stanowić większość z danego rodzaju, może on (jednak nie musi) krzyknąć STOP i zakończyć wymianę kart w tej rundzie. Po zakończeniu rundy przechodzimy do podliczania punktów, a zdobywamy je na dwa sposoby:

za krzyknięcie STOP

za posiadane towary

Punkty ze wszystkich rund sumują się ze sobą.


Jeśli gracz krzyknął STOP i posiada wyłącznie karty stanowiące większość z danego rodzaju,to zdobywa 5 punktów. Gracz posiadający wszystkie karty danego towaru, zdobywa 2 punkty za każdą kartę. Więcej niż połowa kart danego towaru zapewnia 1 punkt za każdą taką kartę. Ponadto gracze zdobywają ujemne punkty, gdy posiadają towar odpowiadający karcie leżącej na środku stołu. Reszta kart nie punktuje.


Gracz z największą liczbą punktów zwycięstwa cieszy się sukcesem. W przypadku remisu musimy podzielić się wygraną.


Kup pan owcę !


Po przeczytaniu instrukcji Bankruta delikatnie załamałam ręce. Spodziewałam się, że nie jest to gra dla mnie. Z pewnym niepokojeniem usiadłam do pierwszej rozgrywki. Obawiałam się niepotrzebne przekrzykiwania się, negocjacyjnych dłużyzn oraz chaotycznego dobierania byle jakich kart. Na szczęście, żaden z tych lęków nie okazał się zasadny, a połączenie matematyki i spostrzegawczości okazało się nadzwyczaj smakowite. Wszystko przebiegało płynnie, szybko i bez odczuwalnego downtime'u. Umieszczenie gry w czasie rzeczywistym pozwoliło uniknąć sytuacji, gdy negocjacje dwóch graczy nużą pozostałych uczestników. Nawet w nieparzystym składzie nie ma czasu na nudę, gdyż przysłuchiwanie się dokonywanym wymianom odgrywa ważną rolę przy zbieraniu najważniejszy dla nas kart. I zawsze można trochę zamieszać w rozgrywce, kiedy zajęci handlem współgracze nie zauważą zmiany odkrytej karty leżącej na stole.



Już po kilku grach nasunęły mi się skojarzenia z wymianą towarów w słynnych Osadnikach z Catanu. Tam jednak nie był to główny mechanizm gry i dialog ograniczał się zwykle do pytania: „Czy ktoś da mi owcę za kamień?” i odpowiedzi „Tak/Nie”. Nikt nie czuł się zobligowany do większej aktywności negocjacyjnej. Natomiast w Bankrucie jest to danie główne. Taka decyzja była strzałem w dziesiątkę. Nie da się wygrać po prostu prosząc o karty lub proponując szybkie wymiany w stylu 3 za 2. Trzeba się nieźle nagadać, aby utorować sobie drogę do zwycięstwa. A z rudny na rundę jest coraz trudniej, ponieważ inni gracze doskonale widzą ile punktów udało nam się zdobyć, przez co nie będą już tacy chętni do handlu jak wcześniej. Nie zawsze warto wyprzedzać innych już podczas pierwszej rundy! Czasami lepiej zrezygnować niż za wszelką cenę pchać się przed szereg.


Bankrut angażuje nas od pierwszej minuty gry aż do samego końca. Cały czas musimy być czujni. Tutaj wymieniamy towary, tam zwracamy uwagę na towar wyłożony na środku stołu, a ponadto obserwujemy czego pragną inni gracze, więc dzieje się naprawdę dużo. Jest to idealny tytuł, który może zachęcić wielu ludzi do zainteresowania się współczesnymi grami planszowymi. Szybki set-up, błyskawiczna rozgrywka podatna na syndrom jeszcze jednej partii oraz niska cena powodują, że warto dodać Bankruta do swojej kolekcji. Na pewno nie będzie się tam kurzyć.



Najmniej przypadła mi do gustu rozgrywka dla 3 graczy, bowiem dwóch graczy często dominowało rozgrywkę, a ten trzeci musiał cierpliwie czekać na swoją kolej. Niestety, liczba kart jest taka sama niezależnie od liczby graczy, a zatem w składzie 3 osobowym szczęście zbyt często uśmiechało się już w trakcie rozdawania kart. Nie należy również zapominać, że gracze nie lubiący rozgrywek w czasie rzeczywistym nie znajdują tutaj zbyt wiele dla siebie.


Bankrut to świetna gra negocjacyjno-handlowa, w której matematyka i dobre oko mieszają się w bardzo interesujący sposób. To idealna propozycja dla gaduł! Każdy kto poszukuje szybkiej gry, do wielokrotnego grania ze znajomymi, o wysokiej regrywalności i bardzo prostych zasadach, powinien zaopatrzyć się we własną kopię. A gratisowy ołówek zawsze będę wspominać z łezką w oku.



Plusy:

  • udane połączenie spostrzegawczości, negocjacji i gry w czasie rzeczywistym

  • świetne wydanie

  • szybki czas rozgrywki

  • regrywalność

  • proste zasady

  • niska cena


Minusy:

  • rozgrywka dla trzech graczy

  • tytuł dla tych, którzy nie kręcą nosem na rozgrywkę w czasie rzeczywistym

Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 O stronie: 

 

Strona powstała, aby przybliżyć początkującym i całkiem zaawansowanym graczom opinie na temat różnorodnych gier planszowych. Jak każda opinia- są one subiektywne i zapewne nacechowane gustem autora, który stara się jednak rzetelnie oceniać mechanikę rozgrywki, czas potrzebny na partię gry, regrywalność, czy skalowalność, a więc te wszystkie cechy, które mogą decydować o tym, czy dany produkt jest wart swojej ceny i zakupu. Przed podjęciem decyzji o zakupie zaleca się zasięgnięcie równiez innych opinii. :)

 wydarzenia: 

07-09/07/17: Dni Fantastyki- Wrocław

 znajdz nas na FB: 
  • Facebook B&W
 ostatnie publikacje: 
 Szukaj po tagach: 
bottom of page