Munchkin Apokalipsa. I Inwazja Owcych także - recenzja
- Piotr Kędzierski
- 7 mar 2017
- 4 minut(y) czytania

Munchkin Apokalipsa Wydawnictwo: Black Monk Wiek: od 10 lat Gracze: 3-6 Czasy gry: 60 minut
Są gry, w które po prostu wypada chociaż raz w życiu zagrać... i w wiele z nich nigdy nie zagrałem. Do niedawna na liście "do spróbowania" był Munchkin. Tak, to prawda - nigdy wcześniej nie grałem w Munchkina. Szok prawda? Na szczęście udało mi się to nadrobić i sprawdziłem czy rzeczywiście Munchkin "niszczy przyjaźnie".
Tekst będzie dotyczył Munchkina Apokalipsa oraz rozszerzenia Inwazja Owcych. Karty wymieszałem podczas pierwszej rozgrywki, także nie rozróżniam które są z dodatku, a które z podstawki :-)
Zawartość
Średniej wielkości pudełko zawiera naprawdę całe mnóstwo kart, instrukcję oraz jedną kostkę, natomiast dodatek zajmuje niewielkie tekturowe, cholernie niewygodne do otwierania pudełeczko.
Do kart właściwie nie mogę się przyczepić. Fakt, mogłyby być nieco grubsze, jednak nie ma co narzekać na ich wykonanie, gdyż nie odbiega ono od pewnego standardu. Grafiki są specyficzne i nie każdemu przypadną do gustu. Mnie osobiście one odpowiadają. Na kartach nie brakuje także humoru i nawiązań do popkultury.

Natomiast instrukcja... jest jedną z najgorszych jakie w życiu czytałem. Autor próbował przedstawić zasady w sposób humorystyczny, jednak przez to szukanie czegoś w instrukcji jest zupełnie nieintuicyjne. Na dodatek zdarzają się liczne niedopowiedzenia, a rozwiązanie sprawy stwierdzeniem "decyduje właściciel gry" niespecjalnie mnie przekonuje.
Dużym minusem jest również brak jakichkolwiek znaczników do odliczania zdobytych poziomów.
Zasady
Każdy z graczy dobiera 8 kart - po cztery Drzwi i Skarbów. W tym momencie możemy wyłożyć przed siebie klasę naszej postaci (o ile jakąś mamy) oraz przedmioty. Następnie rozpoczyna się faza gracza:
1. Otwórz Drzwi - odkrywamy jedną Kartę Drzwi. Jest ich kilka rodzajów. Jeśli jest to Katastrofa, natychmiast rozpatrujemy opisany dla niej efekt. Jeśli Potwór - walczymy. Jeżeli nasza suma poziomów i bonusów z walki przewyższa tę Potwora, wygrywamy bitwę. W tym momencie gracze mogą wpływać na wynik bijatyki - walczący może poprosić o pomoc, zaś pozostali mogą mu przeszkadzać poprzez zagrywanie kart. Jeżeli jesteśmy zbyt słabi by pokonać Potwora to musimy uciekać. Rzucamy kostką, jeśli wypadnie nam 5 lub 6 - udało się zwiać. Jeśli zaś nie powiedzie się nam - rozpatrujemy efekt Marnego Końca z karty.
2. Szukaj Guza - jeżeli poprzednio nie walczyliśmy z Potworem, to możemy zagrać taki rodzaj karty z ręki. Walka odbywa się na zasadach opisanych powyżej.
3. Zgarnij łup - jeżeli pokonaliśmy Potwora to zbieramy określoną w jego statystykach liczbę Kart Skarbów. Jeśli jednak nie walczyliśmy ani nie szukaliśmy guza to dobieramy 1 kartę Drzwi na rękę (jeśli chcemy).
4. Okaż miłosierdzie - po zakończeniu swojej tury nie możemy mieć więcej niż 5 kart na ręce. Nadwyżkę należy oddać graczowi o najniższym poziomie.

Gra toczy się do momentu aż któryś gracz zdobędzie 10 poziom lub zostanie otwarta 7 Pieczęć. Czym są Pieczęcie? Są to specjalne karty o kwadratowym kształcie, których otwarcie powoduje efekty: jednorazowy (dla otwierającego) oraz ciągły (dla wszystkich graczy). W większości efekty te są negatywne, choć nie zawsze.
Wrażenia i podsumowanie
Munchkin to tytuł chwalony przez wielu jako promujący oszukiwanie i pokazywany jako przykład silnej negatywnej interakcji niszczącej przyjaźnie. Szczerze mówiąc - nie czuję tego. Ani trochę. Zacznę od humoru. "Bo wiesz, możesz mieć max 5 kart na ręce... ale jak je schowasz do kieszeni to się przecież nie liczy, prawda? Hihi", "O, a ta karta nie jest dla XYZ, ale może być, bo tak jest napisane na dole, takie zamieszanie wprowadziliśmy". Zabawne. Jak. Diabli. Aż mnie boki bolą od zrywania. Ok, zdarzały się karty przy których lekko się uśmiechnąłem, ale większość wywołuje u mnie jedynie uśmiech politowania.
Losowość wręcz frustruje - och, przegrałeś bo nie masz butów? Nie udało ci się uciec? To otwórz Pieczęć, właśnie straciłeś cały swój ekwipunek. Rozumiem, że takie sytuacje miały być w założeniach okazją do śmiechu ale zdaje się, że jesteśmy za starzy i zbyt zgrzybiali w moim towarzystwie by to docenić. Co do "niszczenia przyjaźni"... prawdopodobnie pozbyłbym się kilku znajomych gdybym zmuszał ich do grania w Munchkina przez kolejną godzinę. Nie mogli wprost uwierzyć, że w tej grze nie ma nic więcej i szukali jakiegoś drugiego dna. Na marne.
W zasadzie nie wiem dla kogo jest przeznaczona seria Munchkin. Współgracze narzekali na zbyt dużo tekstu jak na grę imprezową. Taktyki nie ma tu właściwie za grosz. Do głowy przychodzą mi jedynie trzy grupy odbiorców. Jedną z nich są dzieci/młodzież, którym losowość ani rodzaj humoru nie będą przeszkadzać w rozgrywce. Drugą grupą są ludzie pod wpływem alkoholu, którzy chcą się jedynie pośmiać i pobyć w swoim towarzystwie, a gra będzie jedynie pretekstem do spotkania. Niestety, podczas testowania Munchkina Apokalipsy byłem trzeźwy. Trzecią grupą będą osoby początkujące, które nie znają jeszcze bardziej zaawansowanych, czy zwyczajnie lepszych gier.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Munchkin skaluje się całkiem nieźle, wręcz im więcej osób, tym lepiej. Należy wziąć jednak pod uwagę to, że gra w większym gronie wydłuża dość znacznie czas potrzebny do rozegrania jednej partii. Downtime bywa czasem dłuższy niż reklamy w Polsacie.
Podsumowując: Munchkin Apokalipsa jest dla mnie słabą grą. Nawet spora doza negatywnej interakcji nie zaciera niezbyt przyjemnego wrażenia. Osobiście jestem tą karcianką rozczarowany.
Moja ocena to 4/10
Jak oceniam 4/10?
4 - na upartego da się zagrać
Czy takie skąpiradło jak ja kupiłoby ten tytuł? (Ceny i-szop)
Ceny wahają się od 60 zł do 87 zł i od 40 zł do 52 zł dla dodatku. Kart jest na tyle dużo, że cena w okolicach 60-70 zł jest uzasadniona... ale nie ma mowy, żebym ponownie sięgnął po ten tytuł.
Plusy
Proste zasady
Przyjemne, choć nie wybitne dla oka grafiki
Humor na części kart
Minusy
Humor na niektórych kartach prezentuje bardzo niski poziom
Ogromna losowość
Bardzo nieprzyjemnie napisana instrukcja
Brak znaczników poziomów
Dziękujemy wydawnictwu Black Monk za przekazanie gry do recenzji.
Comments