20-lecie serii Heroes of Might&Magic. Część druga - Prehistorii ciąg dalszy
- Piotr Kędzierski
- 7 gru 2016
- 3 minut(y) czytania
tekst o Heroes 1 TUTAJ
Heroes of Might & Magic został dość ciepło przyjęty – chwalono dużą regrywalność, mix przygody i zarządzania, ganiąc jednak dość marną historię. Cytując jednego z recenzentów: nie jest to gra spektakularna, ale z pewnością daje dużo frajdy. „Jedynka” dostawała zazwyczaj oceny w okolicach 7.5/10. Kolejna część była zatem kwestią czasu.
Na „dwójkę” nie czekaliśmy długo, bo do października 1996 roku, a sama gra w 1997 roku doczekała się dodatku The Price of Loyalty.

UWAGA: Wrażenia będą dotyczyć wersji GOLD (tj. z dodatkiem), gdyż tylko taką dysponuję. Same teksty (poprzedni, ten i następne) mają w założeniach charakter analizy gier z serii okiem gracza powracającego po latach :-)
Jak pamiętałem Heroes of Might&Magic 2? Taka bardziej rozbudowana jedynka, prawie jak dodatek. Taka sama grafika, taka sama „pierdziawka” zamiast muzyki.
Jak jest?
Patrząc na menu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już je widziałem... Okazało się, że jest bardzo podobne do innego tytułu, przy którym spędziłem sporo czasu. Mylę się?
Opcje mamy właściwie te same co w „jedynce” - mapa, kampania (o niej więcej w dalszej części tekstu), multi. Standard.
Za to na miejscu muszę przeprosić za moją pamięć – muzyka nie przypomina 8-bitowego rzępolenia. Co więcej – jest ona naprawdę dobra (jeśli zwracam na uwagę na muzykę/dźwięki/voice acting to albo jest on fatalny albo przynajmniej bardzo dobry). Miło też, że możemy wyłączyć sobie operowy wokal i pozostać przy samej muzyce jeśli nam on nie odpowiada. Duży plus za to! Mam też nieodparte wrażenie, że w którejś z późniejszych części słyszałem już fragmenty ścieżki dźwiękowej „dwójki”... ale może tylko mi się wydaje?
Grafika? Zdecydowanie lepsza niż w jedynce. To ostatni raz, kiedy „herosi” wyglądali tak baśniowo, później nigdy nie powrócili do tego stylu (Można się spierać o styl "piątki", ale dla mnie to nie jest baśń. Troszkę szkoda, choć z drugiej strony – są inne tytuły w tych klimatach). Część jednostek wygląda naprawdę uroczo – zwłaszcza podobają mi Gargulce i Golemy.
Wreszcie zmieniono pole bitwy - mamy dodane zasięgi i siatkę heksów, sam obszar również wydaje się większy. Możemy także dowiedzieć się, ile punktów życie pozostało danej rannej jednostce... ale opisów umiejętności wojsk oraz opcji Broń się/Czekaj nadal brak.
Fajnie, że pojawił się w końcu targowisko, wreszcie da się wymieniać surowce, dzięki czemu nie zostaniemy z ręką w nocniku.
Po „jedynce” byłem już częściowo przygotowany na to jakie armię poprowadzę w „dwójce”. Nie mamy tutaj żadnych migracji – wszystkie zamki z jedynki dysponują takimi samymi jednostkami. Do naszej grupy dołączyły za to 2 zupełnie nowe armie, prowadzone przez Czarodzieja i Nekromantę... nadal jestem w szoku, że w świecie Heroes of Might and Magic demony pojawiły się tak późno (w trzeciej części! Na 7 występują zaledwie w 4. Kto by pomyślał). Limit 5 jednostek w bohaterze pozostał, podobnie jak 6 jednostek w zamku. Jednakże pojawiła się pewna nowość, która bardzo przypadła do gustu fanom – część jednostek można było „ulepszyć” o ile oczywiście udało nam się wybudować w zamku odpowiedni budynek. Niestety ulepszenia nie dotyczyły wszystkich jednostek – taki luksus przybył do serii dopiero w „trójce”. Nadal aby zakupić jednostkę musimy kliknąć na jej siedlisko...grrrrr...
Zmiana dotknęła także bohaterów – od teraz możemy wybierać im odpowiednie zdolności, a nie jedynie zwiększać podstawowe statystyki.
Czas rzucić okiem na to, co poprawiło się najbardziej – czyli na kampanię. Stary król umiera, pozostawiając dwóch synów – dobrego Rolanda i nie tak dobrego Archibalda. O tym, kto to powinien zasiąść na tronie, decyduje Królewski Wieszcz... jednak ginie on niespodziewanie w „wypadku” (piorun uderza w jego łódź), zaś jego spadkobiercy „przypadkowo” zatruwają się winem, wypadają z wieży lub giną zaatakowani przez smoka. Archibald oskarża Rolanda o zamordowanie Królewskiego Wieszcza i tym samym rozpoczyna się Wojna o Sukcesję.
Sam wątek Archibalda występuje również w Might&Magic - możemy go spotkać zarówno w VI jak i VII części.
Obie kampanie składają się z 10 scenariuszy. Nie są one zbyt długie, ale jednak ukończenie kampanii może zająć troszkę czasu. O ile w kampanię „jedynki” niespecjalnie się wczuwałem, o tyle w „dwójka” wciąga zdecydowanie mocniej, mimo że historia przedstawiona jest jedynie na krótkich przerywnikach filmowych. Szkoda jednak, że bohaterowie nie przechodzą ze scenariusza na scenariusz... cóż, takie luksusy dopiero w trójce.
Scenariusze dodatku są zdecydowanie krótsze i nie mają łączą się fabularnie z główną kampanią.
Sama gra zdobyła podobne oceny jak jedynka – pojawiały się głównie 8/10.
Podsumowanie
Widać, że tytuł został wydany 20 lat (19 licząc od daty wydania dodatku) temu. Interfejs i ogólna toporność niektórych rozwiązań (patrz tworzenie armii) dość mocno przeszkadza w komfortowej rozgrywce. Z drugiej strony – graficznie prezentuje się całkiem przyzwoicie (o ile lubimy baśniowy styl), oprawa muzyczna jest przynajmniej dobra, a kampanie potrafią wciągnąć na wiele godzin. Heroes of Might&Magic 2 jest o wiele lepszy niż go zapamiętałem.
Czy poleciłbym ten tytuł? Prawdopodobnie tak. Mimo wielu błędów, braków i archaizmów „dwójka” ma w sobie to „coś”, co przyciąga na dłużej.
LINK do części 3
LINK do części 4
LINK do części 5
LINK do części 6
LINK do części 7
Comentarios