top of page

20-lecie serii Heroes of Might&Magic. Część pierwsza - Prehistoria

  • Piotr Kędzierski
  • 20 lis 2016
  • 4 minut(y) czytania


Może nie jestem (mam nadzieję) jeszcze taki stary, ale nie jest łatwo znaleźć markę gier komputerowych starszą ode mnie, a nadal (choć ledwie) żyjącą lub przynajmniej wydawaną jeszcze do niedawna. Do głowy właściwie przychodzą mi tylko Prince of Persia i właśnie Might&Magic (na konsole znalazłoby się więcej).

Might&Magic I

Pierwszy Might&Magic, czyli Book One: The Secret of the Inner Sanctum pojawił się w 1986 roku. Prehistoria jeśli chodzi o branżę gier. Cóż mogę powiedzieć o serii gier RPG spod szyldu Mocy i Magii? Więc... nie lubię jej. Nigdy nie lubiłem. Nie zrozumcie mnie źle – rozumiem, że pewne części Might&Magic są wręcz klasykami gier RPG i kamieniami milowymi gatunku. Osobiście po prostu nie przepadam za widokiem pierwszoosobowym w grach RPG. Wydaje mi się on... nienaturalny (pewnie dlatego, że swoją przygodę z RPGami zaczynałem od izometrycznego Baldur's Gate), dlatego też do serii Might&Magic wielką miłością nigdy nie pałałem.


Sukces RPGów spod szyldu Might&Magic spowodował, że powstały liczne spin-offy: Crusaders of Might&Magic, Legends of Might&Magic, Warriors of Might&Magic i przede wszystkim seria, którą się dzisiaj zajmę, czyli Heroes of Might&Magic.


Troszkę historii


Firma New World Computing zajmująca się marką Might&Magic po sukcesie RPGów postanowiła spróbować swoich sił w strategiach turowych. Nie był to pierwszy romans z tym gatunkiem – w 1990 roku wydało grę King's Bounty, która wprawdzie była krytykowana za dość krótką rozgrywkę, jednak także chwalona za prowadzenie walki.

Po przestudiowaniu choćby pobieżnie rozgrywki z King's Bounty możemy z łatwością zauważyć jak wiele cech wspólnych ma z serią Heroes of Might&Magic – niewątpliwie gra ta wyznaczyła pewien kierunek, którymi podążyła dalej seria gier turowych New World Computing.


W 1995 (MSDOS, w 1996 powstała ulepszona wersja na Windowsa 95) powstała pierwsza gra z serii Heroes of Might&Magic.

Początek pięknej przygody – Heroes of Might&Magic (1995)

Przyznam się bez bicia – sam przygodę z "herosami" zaczynałem od wydanej w 1999 roku "trójki", choć poprzednie części znałem, jednak nie przyciągnęły mnie one na dłużej do monitora. Na początku XXI wieku robiłem do nich kolejne podejście, jednak nadal z nie trwało ono zbyt długo (czego zresztą wymagać od młodego chłopaka z gimnazjum? Cierpliwości?). Rok 2016 - kolejne podejście, tym razem z okazji 20-lecia serii Heroes of Might&Magic na Windows... tym razem przysiadłem dłużej.


Jak pamiętałem Heroes of Might&Magic 1?


Mało miast do wyboru, baaardzo brzydka graficznie, kolorystyka, która koli w oczy oraz toporny interfejs.


Jak jest?


Muzyka i grafiki w menu głównym nie pozostawiają złudzeń – to już prehistoria. Owszem, z kolorami istotnie jest coś nie tak, jednak w mojej pamięci grafika była zdecydowanie gorsza. Mimo wszystko prezentuje się znośnie (zwłaszcza jak na swój rocznik) i ma pewien baśniowy klimat.

Do wyboru mamy rozgrywkę dla jednego gracza (kampania oraz scenariusze) lub rozgrywkę w trybie multiplayer (popularny Hot Seat lub przez Internet... nawet nie chce wiedzieć jak to działało w dniu premiery). Scenariuszy jest sporo, zdecydowanie wystarczy na kilka godzin. Natomiast kampania... jest jedna dla wszystkich graczy, składająca się z 8 scenariuszy. Fabularnie nie powala, chociaż tak szczerze mówiąc to praktycznie do 5 części fabuła dla mnie nigdy nie była istotna – w końcu przedstawienie historii w postaci napisów można było łatwo przeskoczyć, poza tym wolałem wtedy grać niż czytać na ekranie (od czytania miałem książki).

Przed rozpoczęciem rozgrywki musimy wybrać jedną z 4 stron konfliktu – do wyboru mamy Ludzi, Elfy, podziemne Lochy oraz Barbarzyńców. Zatrzymajmy się tutaj na chwilę... osoba, która zaczynała rozgrywkę od trzeciej części może poczuć się lekko zdezorientowany patrząc na armie poszczególnych miast. O ile zamki Rycerza i Barbarzyńcy są mniej więcej przewidywalne, o tyle Czarodziejka (Elfy) może już nieco zaskoczyć (Rusałki? Feniks?), a Czarnoksiężnik (Lochy) wręcz zadziwia, będąc misz-maszem kilku zamków w trójce (z oryginalnych Lochów z 1 i 2 Heroesów w trójce ostał się tylko Smok i Minotaur). Największe zdziwienie budzi chyba Gryf, którego intuicyjnie zawsze umieszczamy wśród ludzi – nic bardziej mylnego, początkowo była to jednostka właśnie Lochów. Powiem więcej – na 7 części serii Gryfy tylko 3 razy są jednostkami Przystani!

Samych jednostek w każdym mieście jest 6 (tak tak, wcale nie 7 jak się później utarło). Co ciekawe – w herosie mamy miejsce tylko na 5 jednostek, więc któraś z nich musi pozostawać w zamku. Po latach takie rozwiązanie wydaje się przynajmniej dziwnie. Dość mocno wkurza rekrutacja – aby wykupić dane stworzenie musimy kliknąć na jego siedzibę, nie mamy żadnego okna zbiorczego (pojawiło się ono dopiero w "trójce"). Nie mamy również ulepszeń jednostek! Zarobki z miast również nie powalają – ewidentnie rozgrywka jest nastawiona na eksplorację.


Pierwsze kroki na mapie globalnej raczej nikogo nie zadziwią – podbijamy kopalnie, zbieramy surowce, zdobywamy doświadczenie i artefakty. Standard. Do dyspozycji mamy 6 surowców, które przewijają się niemal przez całą serię: drewno, ruda, siarka, rtęć, kryształy, klejnoty oraz złoto. Oczywiście budynki nie potrzebują ich wszystkich, poza tym możemy te surowce swobodnie wymie... BŁĄD! Może wydawać się to wręcz niemożliwe, ale w pierwszych "herosach" nie mamy budynku Targowiska, więc rozbudowa miasta potrafi być naprawdę uciążliwa.

Przejdźmy jednak do walki – nie ukrywam, że pole walki jest zdecydowanie za małe. Większość jednostek jest w stanie dojść do przeciwnika w jednym ruchu. Boli niesamowicie brak możliwości podświetlenia zasięgu poszczególnych jednostek, przez co planowanie kolejnych ruchów jest utrudnione. Nie możemy kazać jednostce się bronić, ani czekać na lepszą okazję (przecież to są podstawowe komendy w "trójce"!), nie możemy podejrzeć ile punktów życia zostało danej jednostce, ani jakie ma ona umiejętności (a praktycznie każda ma). Z perspektywy czasu walka zdecydowanie jest frustrująca, choć nieco pomaga nam niezbyt bystra sztuczna inteligencja komputerowego gracza – często rzuca oślepienie na jednostkę, którą za chwilę zaatakuje.

Warto też wspomnieć o pewnym "myku" z oblężeniem – wieże obronne są bardzo mocne (wręcz piekielnie mocne), więc łatwo wykoszą przeciwników... o ile zdążą. Dlatego dobrze mieć trolla do obrony – jeżeli nie zostanie on zabity w swojej turze, to zregeneruje wszystkie swoje punkty życia... nie muszę chyba mówić, że często da się obronić zamek jednym trollem (zwłaszcza przed ludźmi).


Po walce zdobywamy doświadczenie, awansujemy na kolejny poziom... i znowu zostajemy zaskoczeni. Nie mamy żadnych umiejętności bohaterów do wbicia, zwiększają się tylko nasze statystyki. Bohaterowie mają za to umiejętności klasowe na stałe przypisane do danej klasy (które często szału nie robią).


Podsumowanie


Po 20 latach Heroes of Might&Magic wygląda... średnio. Nie będę kłamał – rozgrywka jest już na tyle archaiczna, że nie poleciłbym tego tytułu, chyba że w ramach ciekawostki. Graficznie również nie ma szału. Mimo wszystko Heroes of Might&Magic 1 prezentuje się lepiej, niż go zapamiętałem. Na szczęście to dopiero początek serii. LINK do części 2

LINK do części 3

LINK do części 4

LINK do części 5

LINK do części 6

LINK do części 7

Comments


 O stronie: 

 

Strona powstała, aby przybliżyć początkującym i całkiem zaawansowanym graczom opinie na temat różnorodnych gier planszowych. Jak każda opinia- są one subiektywne i zapewne nacechowane gustem autora, który stara się jednak rzetelnie oceniać mechanikę rozgrywki, czas potrzebny na partię gry, regrywalność, czy skalowalność, a więc te wszystkie cechy, które mogą decydować o tym, czy dany produkt jest wart swojej ceny i zakupu. Przed podjęciem decyzji o zakupie zaleca się zasięgnięcie równiez innych opinii. :)

 wydarzenia: 

07-09/07/17: Dni Fantastyki- Wrocław

 znajdz nas na FB: 
  • Facebook B&W
 ostatnie publikacje: 
 Szukaj po tagach: 
 Partnerzy: 
  • Facebook B&W

© 2023 by The Artifact.

bottom of page